poniedziałek, 18 kwietnia 2016

Tatry Polskie: Szpiglasowy Wierch z Doliny Pięciu Stawów Szpiglas Szpiglasowa Przełęcz zejście do Morskiego Oka

Polskie Tatry rozkochały mnie w górach  na tyle, że dzisiaj gdy tylko pojawia się możliwość jakiegokolwiek wyjazdu, od razu myślę - jedźmy w góry! 

Niestety Zakopane jak i polska część Tatr są strasznie zatłoczone w sezonie, co widoczne było również na kempingu, na którym się zatrzymaliśmy. Otwieramy namiot, a tam... przed naszym wejściem rozbili się radośni Czesi ;) 


Dzień rozpoczęliśmy wsiadając do busa, który zawiózł nas do Palenicy Białczańskiej. Bus nie chciał jechać prawie pusty, więc zrobił kilka rundek po Zakopanem i łapał turystów, w efekcie do Palenicy dojechaliśmy dopiero przed 8:00. 
Mimo wszystko to dość wczesna godzina, ale przeżyliśmy szok - kolejka do wejścia na szlak, a na asfaltówce do Morskiego Oka tłok jak na Krupówkach. Pomyślałam - ok, większość leci na Morskie Oko, my za Wodogrzmotami Mickiewicza odbijemy (na zielony szlak przez Dolinę Roztoki) do Doliny Pięciu Stawów, to ten tłum się rozrzedzi. 
Nie wiem skąd ci ludzie na szlaku do "Piątki" się wzięli, bo tłum do MOKA nie zmalał, a mimo to szlak do Doliny Pięciu Stawów był tak zatłoczony, że miałam problem, żeby wyprzedzić tych mniej wprawionych turystów. Dopiero przed Wielką Siklawą zrobiło się trochę swobodniej. Część ludzi zdecydowała się na plażing w okolicy wodospadu. My zrobiliśmy kilka fotek i pognaliśmy w stronę schroniska. 

Wielka Siklawa

Dolina Pięciu Stawów Polskich

Dolina Pięciu Stawów Polskich

Schronisko w Dolinie Pięciu Stawów Polskich

Po krótkiej przerwie w schronisku, cofnęliśmy się do Przedniego Stawu Polskiego, skąd niebieskim szlakiem podreptaliśmy ok. pół godziny w kierunku Zawratu, do skrzyżowania ze szlakiem żółtym. 


W prawo żółty szlak prowadzi na Kozi Wierch, my natomiast idziemy w lewo na Szpiglasową Przełęcz. Początkowo jest łagodnie, idziemy po głazach, z czasem szlak nabiera charakteru. Wspinamy się coraz wyżej i wyżej, mając coraz piękniejsze widoki. Wielki Staw Polski z tego szlaku wygląda obłędnie (jak rozlana plama atramentu) ! 




Im jesteśmy wyżej, tym skały są coraz bardziej kruche, drobne i zdradliwe...

przebieg szlaku

Docieramy do najbardziej problematycznego miejsca na trasie. Widać kolejkę, są łańcuchy, szlak jest dwukierunkowy, więc uprzejmie należy się nawzajem przepuścić. Trzeba zachować sporą ostrożność, bo chwila nieuwagi może skończyć się w najlepszym wypadku poobijanymi pośladkami.  Sporo osób się niecierpliwi i idzie poza szlakiem, bez łańcuchów, gdzieś bokami. My woleliśmy skorzystać ze sztucznych ułatwień. 

chyba najtrudniejsze miejsce szlaku


Wkrótce osiągamy Szpiglasową Przełęcz i pozostaje nam już tylko "atak szczytowy" ;)

tym szlakiem będziemy wracać... w tle Morskie Oko, powyżej niego z prawej strony Czarny Staw pod Rysami


Po ok. 15-20 minutach docieramy do szczytu. Wejście na Szpiglasowy Wierch z przełęczy jest łatwe, chociaż trzeba wiedzieć gdzie bezpiecznie postawić nogę i ręce mogą się również przydać. 

Widoki ze Szpiglasowego Wierchu są kapitalne!


W dole widać Niżni Staw Ciemnosmreczyński znajdujący się po słowackiej stronie.


Pięknie wygląda stąd Grań Hrubego:


Uroku dodaje wysokogórska roślinność:


Po polskiej stronie doskonale widoczne są Rysy (pierwszy w całości widoczny szczyt w górnym prawym rogu ze specyficzną białą linią śniegu)

Czubryna i Mięguszowieckie Szczyty z tej perspektywy wyglądają dość nietypowo: 


w dole widać szlak, którym się tu dostaliśmy:


Po krótkiej przerwie postanowiliśmy schodzić "ceprostradą" jak nazywany jest żółty szlak ze Szpiglasowej Przełęczy do Morskiego Oka. 


Ta trasa jest naprawdę bardzo łatwa- duże głazy, trochę się ruszające, stanowią wygodny chodnik. Zerknęliśmy w stronę Wrót Chałubińskiego, które od dawna mnie kuszą i pozostają na liście do zdobycia.

Wrota Chałubińskiego

Mnich z tej perspektywy też wygląda inaczej.


Im niżej byliśmy, tym bardziej Mięgusze, Czubryna i Mnich przypominały widok z wielu pocztówek


Momentami Mnich wydawał się mieć ludzką głowę i twarz :-) Ach ta wyobraźnia...


Słyszeliśmy odgłosy śmiałków wspinających się na Mnicha, niektórych daliśmy radę nawet dostrzec. Im bliżej schroniska przy Morskim Oku byliśmy, tym bardziej czuliśmy się przerażeni. Ludzie, tłum, plażing!!! 



W schronisku wypiliśmy piwko i ruszyliśmy asfaltem w stronę Palenicy Białczańskiej. Po drodze zeszliśmy jeszcze do schroniska Roztoka.  


Tu znów było spokojnie i miło, aż żal było wracać na kemping. Trochę przerażający był natomiast krajobraz szlaku dojściowego do schroniska.  Nie wiem kiedy to się stało, ale kiedyś ten szlak biegł gęstym lasem. Teraz z tego lasu niewiele zostało.



Ta wycieczka podobała mi się, nawet bardzo! Chociaż wolę, gdy na szlaku jest mniej ludzi, ogólne wrażenia i widoki wszystko doskonale zrekompensowały :) 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz