Jeśli nie macie ochoty na wysokogórskie wędrówki, chcecie pójść na szlak, ale za bardzo się nie zmęczyć, może pogoda nie sprzyja, albo po prostu pragniecie spędzić dzień w pięknych okolicznościach przyrody i jesteście w Słowackich Tatrach, z prawdziwą przyjemnością polecam Wam tę trasę.
Startujemy w Tatrzańskiej Leśnej. To niewielka osada pomiędzy Starym Smokovcem a Tatrzańską Łomnicą, wchodząca w skład miasta Vysoke Tatry. Wejście na szlak nie jest zbyt dobrze oznakowane, ale mimo wszystko dość łatwo je znaleźć. Odbijamy z głównego chodnika wzdłuż trasy samochodowej 537 w okolicy stacji kolejki (pomiędzy pensjonatem Erika i Karpatia) w górę na żółty szlak. Czeka nas spokojny ponadgodzinny spacer wzdłuż Studenego Potoku. Nie ma tu zbyt dużych przewyższeń, możemy więc iść spacerowym tempem i upajać się widokami, bo widoki z każdym krokiem robią się coraz ciekawsze...
Studeny potok |
Studeny potok |
Jak widzicie na zdjęciach, pogodę podczas wędrówki mieliśmy średnią, na szczęście co jakiś czas z chmur wyłaziły groźne wyglądające szczyty...
Na trasie spotkaliśmy niewielu turystów, podobno ten szlak należy do słabo uczęszczanych. Szkoda, bo płynący wzdłuż szlaku potok urozmaica drogę i wydaje się ciekawszą opcją niż np. wędrówka lasem z Tatrzańskiej Łomnicy niebieskim szlakiem.
Po nieco ponad godzinie docieramy do Długiego Wodospadu. Jest tu taki mały "punkt widokowy", na którym spotkaliśmy już kilkunastu piechurów. W tym miejscu nasz szlak łączy się ze szlakiem zielonym biegnącym z Hrebienoka. Idąc dalej znakami żółtymi i zielonymi docieramy do bardziej spektakularnych wodospadów - Vodopady Studeneho potoka. Ten fragment trasy jest trochę bardziej stromy, ale nie sprawia trudności.
Niestety nie dysponuję zdjęciem tych najbardziej okazałych wodospadów :(
Trochę było nam w nogach mało, podeszliśmy więc do Reinerowej Chaty, najstarszego schroniska w Tatrach, wybudowanego już w 1863 r. Budynek jest bardzo mały, ale klimatyczny.W środku znajduje się wiele przedmiotów związanych z górami (takie mini muzeum), piec, ławki, ale także bufet, w którym można kupić także pamiątki. My zrobiliśmy pamiątkową pieczątkę i postanowiliśmy (mimo siąpiącego deszczu zjeść coś na zewnątrz. Zaszeleściliśmy foliowymi workami i z łąki zaczął wyłaniać się lisek :-)
lisek przy Reinerowej Chacie |
przed budynkiem schroniska |
Lis zaczął zjadać resztki jedzenia, które turyści wyrzucili obok kosza, aż w końcu zaczął zabierać się za nasz prowiant! Musieliśmy się z nim siłować!
Po krótkim odpoczynku ruszyliśmy czerwonym szlakiem (Tatrzańskiej Magistrali) jeszcze trochę w górę. Pożegnaliśmy cudowną łąkę i szybko zyskując wysokość dotarliśmy do Wodospadu Olbrzymiego (Obrovsky vodopad).
Tu zrobiło się trochę tłoczno, bo trafiliśmy na dwie grupy młodzieżowych wycieczek i każdy chciał zrobić zdjęcie, ja też ;) Ten wodospad robi spore wrażenie. Warto podejść do niego z Reinerowej Chaty. Stamtąd poszliśmy jeszcze trochę w górę do Schroniska Zamkowskiego. To również niewymagający spacer po głazach, tyle, że idziemy trochę pod górkę.
trochę się przecierało |
schronisko Zamkowskiego |
szlak pomiędzy Reinerową Chatą a Schroniskiem Zamkowskiego |
W schronisku Zamkowskiego zrobiliśmy sobie kolejny leniwy postój i wróciliśmy do Reinerowej Chaty, a następnie obraliśmy kierunek na Hrebienok (po drodze odwiedzając jeszcze Bilikovą Chatę) i schodząc zielonym szlakiem wzdłuż kolejki dotarliśmy do Starego Smokovca.
Wodospad Olbrzymi z daleka |
Do Starej Leśnej (naszej bazy wypadowej) mogliśmy podjechać kolejką, ale postawiliśmy na kilkukilometrowy spacer. W końcu nie byliśmy aż tak zmęczeni. To była fajna, łatwa wycieczka, na której zdobyłam aż 3 pieczątki ze schronisk do mojego notesu. Taki notes z pieczątkami i naklejkami prowadzę od 1997 roku. To moja skarbnica wspomnień :)